piątek, 9 września 2016

Gaston Leroux - Upiór Opery

Udostępnij ten wpis:

Muszę zacząć od tego, że "Upiór w Operze" to mój ulubiony musical i jeden z ulubionych filmów, więc siłą rzeczy miałam pewne oczekiwania co do książki w dodatku, że została napisana w 1910 roku. Nie mam zielonego pojęcia jak ocenić to dzieło. Są takie książki, które nie są ani dobre ani złe są po prostu letnie. Trojka głównych bohaterów (Krystyna, Raoul i Eryk) nie zaskarbili sobie mojej sympatii. Przez dialogi między Krystyną i Raoulem wielokrotnie odkładałam książkę, są oni po prostu infantylni. Postać wicehrabiego jest idiotyczna. Został przedstawiony jako człowiek, który bez pomocy Madame Giry i Persa nigdy nie odnalazłby Krystyny, bo waliłby głową w mur i jęczał jaki jest nieszczęśliwy. Jedyną jego zaletą jest oddanie Krystynie. Najbardziej jednak rozczarowała mnie historia Eryka, który odkąd uciekł z domu jako mały chłopiec wiódł żywot geniusza mordercy. Nie było tam żadnej wzruszającej historii o nękanym i poniżanym chłopcu, który dokonuje pierwszego mordu w skutek chęci ucieczki od człowieka, który się nad nim znęcał. Książkowo nie jest to postać godna współczucia i prawdę mówiąc gdyby nie ostatnie rozdziały napisane z perspektywy Persa, który dobrze znał Upiora nawet nie bardzo byśmy wiedzieli co z tym upiorem począć. Zostało podanych więcej faktów przemawiających na niekorzyść Upiora jako zupełnego szaleńca, który zamierzał wysadzić Operę, gdyby Krystyna odmówiła zaślubin. Tylko przez jedną chwilę poczułam nić sympatii z główną bohaterką - na końcu książki okazuje się że najpierw była mamiona potem porywana i zastraszana a na koniec szantażowana przez Upiora. W książce jest niewiele rozmów i wątków między nią a Upiorem. Jest mi jakoś przykro. Mimo lekkiego, przyjemnego stylu autora jakoś nie mogę pogodzić się z tą historią. Mimo takiej pomysłowości stała się ona wręcz banalna i tak naprawdę wcale nie chodziło o nieodwzajemnioną miłość Eryka do Krystyny tylko o to, że Upiór w marzył o tym aby zaznać odrobinę miłości od kobiety. I patrząc na kontynuację musicalu, (Love Never Dies) książka nie pozostawia nawet cienia szansy aby Krystyna kiedykolwiek kochała Eryka albo,żeby jej imponował. On ją po prostu przerażał i wszyscy uważali go za potwora. Filmowo postacie nabrały głębi a Andrew Lloyd Webber jako twórca musicalu dla mnie jest również twórcą wzruszającej historii miłosnej. Postacie są pełne pasji, współczucia i zdecydowania. Gdybym była książkową Krystyną miałabym wybór pomiędzy szalonym mordercą a głupim hrabią i naprawdę nie wybrałabym żadnego. W filmie mamy do czynienia z geniuszem szaleńcem, który marzy o miłości kobiety anioła, którą wabi swoim pięknym głosem a młodym, współczującym, hrabią, który rozumiał o wiele więcej niż Krystyna w sprawie Upiora. W książce jak na powieść detektywistyczną napięcie wciąż rośnie ale to czego się na końcu dowiadujemy nie jest należytym zwieńczeniem historii. Ja przynajmniej czuję niedosyt. Mam nadzieję, że nie zepsułam nikomu lektury bo uważam, że i tak warto ją przeczytać ale w historii literatury były już lepsze duchy (Duch z Canterville) i ciekawsze historie do wyjaśnienia (Przygody Sherlocka Holmesa).

Co się tyczy tego wydania jest ono kieszonkowe z filmową okładką. Dobrze się je czyta, czcionka nie jest zbyt mała. Z tego co wiem starsze wydania również były ciekawie wydane. A i jeszcze na sam koniec mi się przypomniało, że o masce Upiora jest zaledwie wspomniane na końcu powieści nie odegrała ona tak znaczącej ikonicznej roli jak w filmie. Chyba obejrzę ten film setny raz <3

wasza Silvestris

czwartek, 8 września 2016

J. K. Rowling - Harry Potter i Więzień Azkabanu

Udostępnij ten wpis:

Książka przeczytana przeze mnie wielokrotnie jest moją ulubioną częścią przygód Harry'ego. Zawsze potrafiła wprowadzić mnie w dobry nastrój, szczególnie teraz, kiedy mogę wypatrywać pierwszych oznak jesieni, czyli mojej ulubionej pory roku. Książka była równie wciągająca jak za pierwszym razem. Dzięki odświeżeniu tej lektury przypomniałam sobie, kilka elementów, których zabrakło w filmie, mimo iż jest bardzo dobrą adaptacją. Po pierwsze Snape w książce jest jeszcze bardziej podłą kreaturą niż filmie,co do chowania dawnych uraz i upokarzania uczniów. Rowling w ostatniej części naprawdę podała mocny powód aby wybielić tę postać. Po drugie w żadnej części filmowej nie pojawia się Irytek, który muszę przyznać jest jedną z moich ulubionych postaci. Oczywiście w książce znajdziemy również kilka istotnych wątków jak rola Krzywołapa, kłótnie Hermiony z Ronem, czy kilka innych zaklęć, które się pojawiają (w filmie jest ich naprawdę mało). Lektura była naprawdę przyjemna poczułam się znów jak w dzieciństwie i z całą mocą wróciły do mnie wspomnienia, czemu tak bardzo zachwycałam się tą książką. Z różnych powodów czułam się jak Harry i czytając ją jeszcze raz nic się nie zmieniło, chociaż całe moje życie się zmieniło.

Okładki książek z pierwszego wydania zawsze będą moimi ulubionymi. Wersja okładek dla dorosłych była naprawdę słaba. Jedynie konkurować z pierwszymi mogą te wydane na urodziny sagi, są naprawdę śliczne ale ja te pierwsze i tak będę darzyła sentymentem. Myślę, że pora już kończyć bo nigdy nie napiję się herbaty a wodę grzeję już czwarty raz no i Berlińskie róże same się nie przeczytają. Nie zapomnijcie o magii w książkach.

wasza Silvestris

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia