niedziela, 9 września 2018

Sarah J. Maas - Królowa cieni

Udostępnij ten wpis:


Prawdę powiedziawszy nie mam pojęcia co mam myśleć o tej książce.  Długo czekałam w napięciu co będzie dalej i trochę się rozczarowałam. Większość wątków rozwiązała się w tym tomie, czego się nie spodziewałam, będąc przekonana, że nastąpi to dopiero w piątym tomie. Jestem wściekła na to, co autorka zrobiła z postacią Chaola i chyba nie mogę jej tego wybaczyć. Im dalej w las tym gorzej z tą postacią. Wątek Aelin i Rowana jest nie do zniesienia ze względu na zbytnią idealizację tej relacji przez co obie postacie straciły w moich oczach, szczególnie Rowan bo jest starszy a daje się rozstawiać po kątach małolacie. Chyba po prostu nie czuję chemii między tymi bohaterami. Na szczęście Aedion żyje ale prawdę powiedziawszy Aelin nie zasługuje na tak wiernego wojownika. Jest kilka zachowań, które sprawiły że nabrałam dystansu do jej postaci. Chyba muszę przyznać, że zmęczyła mnie ta seria, na tyle że nie chciało mi się sięgnąć po następny tom. "Imperium burz" wciąż leży nietknięte, a w kolejce jeszcze "Wieża świtu". Jedyną rekompensatą za tą lekką męczarnię jest postać Manon, kilka wątków humorystycznych oraz zakończenie z Aelin i Dorianem w roli głównej, aczkolwiek jak na te 500 stron to trochę za mało. Mamy wiele wątków, dużo nowych postaci ale nic z tego nie wynika. Czasem mniej znaczy więcej. Tak jak w pierwszych tomach. Gdyby autorka skupiła się bardziej na rozbudowaniu głównych postaci, wyszłoby to tej powieści na lepsze. Żeby nie było wciąż jestem fanką tego cyklu ze względu na sentyment do pierwszego tomu i opowiadań ale prawdę powiedziawszy zaczynam tą serię traktować trochę po macoszemu jak Grę o tron. Większość bohaterów i wątków jest kompletnie wnerwiająca ale będziesz to czytał dla 2 bohaterów których lubisz, bo ciągle coś się dzieje. Na razie nie wiem kiedy sięgnę po kontynuację ST, a niedługo premiera kolejnego tomu Dworów.

środa, 5 września 2018

Michael Kogg - STAR WARS Przebudzenie Mocy

Udostępnij ten wpis:

Dzisiaj opowiem o mojej pierwszej przygodzie książkowej w świecie Star Wars. Warto zaznaczyć, że istnieją dwie wersje filmowe Przebudzenia Mocy.  Jedna dla młodszych czytelników napisana przez Michael'a Kogga wydana przez Egmont oraz skierowana do starszych fanów pióra Alana Dean'a Fostera, wydawnictwa Uroboros. Co ciekawe okładki są prawie identyczne, więc dla kogoś, kto nie wiedział o wydaniu powieści filmowej w dwóch wersjach, przez dwóch różnych autorów łatwo może się pomylić. Ja kupiłam tę napisaną przez Kogg'a. Dorwałam ją na przecenie i nie byłam pewna tego zakupu mając świadomość że została ona wydana przez wydawnictwo młodzieżowe ale postanowiłam spróbować i mimo wszystko rozpocząć swoją przygodę z książkami z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Nie żałuję tego zakupu. Jest to naprawdę dobra książka dla kogoś, kto lubi czytać o przygodach swoich ulubionych filmowych bohaterów. Powieść jest napisana lekkim stylem i wciąga od pierwszej strony. Nie ma w niej przydługich, nudnych opisów, za to zawiera kilka dodatkowych scen z filmu, nie przesadnie znaczących ale zawsze to uzupełnienie, jak i istotne informacje, które w książce są bardziej wyróżnione niż w filmie, gdzie mogły widzowi umknąć z powodu szybkiego tempa akcji. Na przykład fakt, że Rey czuła nienawiść do Kaylo Rena, kiedy go pierwszy raz spotkała i zaatakowała jako pierwsza.

sobota, 1 września 2018

Elizabeth Rudnick - Piękna i Bestia / oraz historia znanej baśni

Udostępnij ten wpis:


Uwielbiam tę historię w każdym wydaniu. Jednak według mnie najlepszym jest Disney'owski film z Emmą Watson. Wykreowane postacie są wielowymiarowe i świetnie zagrane. Jeśli zaś chodzi o książki przedstawiające tą historię to tu robi się pewien problem, ponieważ nie istnieje ona w jednym konkretnym wydaniu.

Jeśli wierzyć wikipedii "Piękna i Bestia" to francuska baśń ludowa, spisana po raz pierwszy w XVIII wieku przez Gabielle-Suzanne Barbot de Villeneuve ale za najlepszą literacką wersję uchodzi ta, spisana przez Jeanne-Marie Leprince de Beaumont. Na innej stronie udało mi się wyczytać, że pierwsza wersja była powieścią dla dojrzałych kobiet, które w tamtych czasach nie mogły wybierać sobie mężów. Chyba można by to uznać za prozę feministyczną? Jak sądzicie? Zaś druga wersja była przekształconym streszczeniem bardziej przystępnym do czytania, które ukazało się w gazecie dla pań. Zadziwiająco długą drogę i wiele zmian przeszła ta historia aby dotrzeć do skomercjalizowanej przez Disneya wersji.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia